Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek

Pewnie powinnam pisać o Świętach, Mikołaju i reniferach, o książkach, które wprowadzają w atmosferę Bożego Narodzenia… Tylko że trochę mi się nie chce, bo wszyscy o tym piszą i pokazują śliczne stosiki 🙂 No i może także dlatego, że mało czytamy w tym roku o świętach, Mikołaju i reniferach, raczej o przygodach, labiryntach, autach, tajemnicach i jamnikach. Kilka książek na raz, tak jakoś wyszło. Więc zamiast o Mikołaju, posłuchajcie o zwykłym chłopcu, Bartku Kłopotku.

Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek

Książka Kasi Nawratek zdobyła w tym roku Koziołka, nagrodę przyznawaną przez Bibliotekę w Oświęcimiu. Sięgałam więc po tę pozycję z dość dużymi oczekiwaniami, ale i z niepokojem. Wygrała z „Teatrem niewidzialnych dzieci” Marcina Szczygielskiego, którą uważam za książkę bardzo dobrą, więc poprzeczka wisiała wysoko.

„Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek” to całkiem zwyczajna historia Bartka mieszkającego w zwykłym bloku. Układ rodzinny chłopca jest inny, ale chyba coraz bardziej powszechny: jest mama i jej partner Piotrek, jest tato i jego nowa partnerka, Aneta. No i jest Kresek — jamnik będący największym przyjacielem i powiernikiem. Gdzieś w tle przewija się szkoła, koledzy i koleżanki, sąsiedzi, bezdomni, ogródki działkowe i sklepy. W całym tym uniwersum najbardziej niezwykły jest Bartek. Jego ogromna, wręcz rozbuchana wyobraźnia to jednocześnie ratunek i przekleństwo. Chłopiec ucieka przed problemami w nierealny świat, a to, co wymyślone, jest dla niego równie rzeczywiste i prawdziwe. Granica się zaciera, a Bartkowe hasło „wiem to na pewno”, którym kończy prawie każdą wypowiedź, sprawia, że trudno mu uwierzyć, nawet wtedy, gdy wszystko, co mówi, jest prawdą. Zresztą Bartek raczej nie kłamie, on po prostu wymyśla historie i natychmiast zaczyna w nie wierzyć.

Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek

Trudno mu się dziwić. Bartka poznajemy w momencie przełomowym, kiedy okazuje się, że będzie miał siostrę. Niestety, tato i  jego partnerka nie potrafią dobrze poradzić sobie z tą sytuacją (szerze mówiąc, radzą sobie koszmarnie, za dużo znam „z życia” podobnych historii, by zarzucać Kasi Nawratek przesadę, choć trochę raził mnie czarno-biały schemat). Odmienność chłopca przeszkadza mu w szkole, zawadza w domu. Czas dorosnąć, tylko że Bartek dorastać nie chce, bo nie potrafi i chyba nie chce dostosować się do reguł dorosłego świata. Bartek widzi dużo, więc świetnie dostrzega także jego absurdy. Problemy tłumaczy sobie po swojemu (cudnie namalowane Kopalnia i Administracja), ale je widzi — często więcej niż niejeden dorosły.

Trudno mi się pisze o tej książce. Kasia Nawratek namalowała fragment dziecięcego życia, bardzo pokomplikowany przez dorosłych. Bartek to dziecko, które musi poradzić sobie z rozwodem rodziców, przemocą w szkole, niesprawiedliwością dorosłych, czyjąś bezdomnością, strachem przed katastrofą budowlaną, pierwszym zauroczeniem. Zmaga się z kłopotami, które mogłyby przywalić niejednego dorosłego. To bardzo poruszająca lektura, o której trudno przestać myśleć. Mój Starszy pochłonął ją błyskawicznie i powiedział, że warto, choć to trochę smutne, czasami dziwne, ale i wzruszające. „Dziwny był ten Bartek mamo, ale mi go szkoda, nie miał lekko”. Ja mam skojarzenia i z „Teatrem niewidzialnych dzieci„, i z „Tonją z Glimmerdalen„.

Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek

Kasia Nawratek nie oferuje czytelnikowi łatwych rozwiązań. Bartek nie jest prostym bohaterem: jest inny, dziwny, zakręcony. Trudno się z nim dogadać i przeniknąć do jego świata. Problemy, z którym się boryka, nie znikają. Pewne rzeczy udaje się wyjaśnić, życie toczy się dalej, tak po prostu — i trzeba się w nim odnaleźć. Bo właśnie takie jest życie, czasami fajne, czasami trudne, czasami niezrozumiałe. Różne. Pewne problemy znikają dopiero wtedy, gdy uporają się z nimi dorośli — dlatego warto, by także dorośli sięgnęli po tę książkę. Naprawdę warto.

 

Kasia Nawratek, Kresek, Bartek i całkiem zwyczajny początek, il. Ola Szmida, Ezop 2016

Dodaj komentarz