Mała Księżniczka

Nad łóżkiem jest pająk…
…z włochatymi nogami.
— Spójrz, tato też ma włochate nogi, a przecież jest niegroźny — odpowiedziała Królowa.

Po przeczytaniu tego fragmentu zaczęłam śmiać się tak bardzo, że nie byłam w stanie czytać dalej. Tymek patrzył na mnie zdumiony, bo jemu nie wydawało się to zbyt śmieszne. Książka jednak mu się podobała, a zdumiewały obrazki.

 

Mamo, ona ma robaka w buzi! I jak szeroko otwiera usta. Chyba nieźle potrafi wrzeszczeć, powiedział z podziwem. Ta ilustracja Tymka po prostu zafascynowała — nie mógł się od niej oderwać. Nie mogliśmy czytać dalej, co chwila odwracał strony, żeby znowu popatrzeć. A potem chodził po domu, starając się jak najszerzej otworzyć buzię, liczył Księżniczce zęby (raz, dwa, siedem, pięć — pierwsze spotkanie nastąpiło, gdy Tymek nie miał nawet dwóch lat) i od czasu do czasu radośnie pokrzykiwał (Mamo, czy ja też mam takiego robaka w buzi? No, zajrzyj).

W ten sposób poznaliśmy się z Tonym Rossem i Małą Księżniczką.

 

Polubiliśmy rezolutną dziewczynkę i jej zwariowaną rodzinę. Królową w chustce, koronie i fartuchu, Generała na drewnianym koniku i Admirała puszczającego statki w stawie lub kałuży. Moją ulubioną książeczką z serii pozostało „Nie chcę spać”, Tymek z radością wysłuchiwał także innych historii: „Gdzie jest mój nocnik” (Mamo, czemu Generał ma nocnik na głowie?), „Gdzie jest mój obiad”, „Ja chcę mojego zęba”, „Ja nie chcę myć rąk” (Mamo, przecież bakterie nie są podobne do krokodyli!). Wszystkie książki wydała Firma Księgarska Oleksiejuk. Dużo, dużo później dowiedzieliśmy się — a właściwie Tymek się dowiedział, bo dostał od babci gazetę o Małej Księżniczce — że nakręcono film na podstawie książek Tony’ego Rossa: ta sama bohaterka, taki sam styl rysowania. Oboje wolimy jednak książki — duże ilustracje, niewiele napisów i Księżniczka spacerująca z Gilbertem, często bardziej dorosła niż otaczający ją dorośli, tak bardzo zabawni i dziecinni.
W książkach Tony’ego Rossa dzieci i ich problemy są traktowane bardzo serio, mają dużo swobody i mogą realizować nawet najbardziej niecodzienne pomysły. I to wokół nich toczy się życie: Mała Księżniczka potrafi dopiąć swego. Ale czasami zmienia zdanie — i dzięki temu nawet największy uparciuch czasami daje się przekonać do czegoś, co jeszcze chwilę wcześniej było nie do pomyślenia.
Ostatnio wydawało mi się, że Tymek jest już za duży na lekturę Małej Księżniczki. Problemy z nocnikiem już za nami, z myciem rąk kłopotów nie ma, zęby jeszcze nie wypadają… Mój synek wyciąga jednak te książki, co jakiś czas i z zainteresowaniem ogląda. Księżniczka wyraźnie mu imponuje (Mamo, ale ona potrafi się pobrudzić!). A pytanie „Dlaczego muszę iść spać, kiedy nie jestem zmęczona, a wstawać, gdy jestem?” jeszcze długo pozostanie aktualne.