Eryk i bardzo niezwykła Babcia

Chciałabym Wam dzisiaj opowiedzieć o pięknej i niezwykłej książce. Takiej, która sprawia, że łzy pojawiają się w oczach i ściska w dołku, potem na twarzy pojawia się uśmiech, a po przekręceniu ostatniej strony człowiek siedzi w milczeniu i pielęgnuje to, co narodziło się w nim podczas lektury. Brzmi patetyczne, wiem, ale to jedna z najpiękniejszych książek, jakie czytałam z chłopakami. 

Niezłe ziółko

Niezłe ziółko” Barbary Kosmowskiej to książka, którą trudno zaszufladkować. Można ją odczytywać na różne sposoby. Dla Tymka była to opowieść o Babci — takiej cudownej, mądrej, wymarzonej, wytęsknionej, przy której prawie każda rzeczywista Babcia wypada blado — i o odchodzeniu, żegnaniu się z bliskimi. Piotruś bardziej zwrócił uwagę na zmiany, które zachodzą w Eryku, bohaterze książki — Eryk nauczył się odwagi, mamo. Oj tak, a Babcia mu w tym bardzo pomogła.

Eryk to zwykły ośmiolatek. Wątły i niski okularnik bez specjalnych zdolności. Taki przeciętniak, na którego mało kto zwraca uwagę, a jeśli już, to raczej po to, by dać mu kuksańca. Chłopiec jest bardzo samotny: ma oczywiście mamę i tatę oraz świnkę Balbinę, ale izoluje się od klasy, unika kolegów. Jest nieśmiały, boi się żartów i kpin. Pewnego dnia Eryk dowiaduje się, że w jego domu zamieszka Babcia Malutka, ukochana Babcia, znawczyni ziół, podróżniczka, gawędziarka, cudowna osoba z niesamowitą umiejętnością słuchania, przy której wszystkim (nawet Balbinie) rozwiązują się języki.

Niezłe ziółko

Babcia Malutka jest chora, musi leżeć, ale poświęca swojemu wnukowi masę uwagi. Słucha, doradza, zauważa problemy. Naprawdę można jej pozazdrościć umiejętności wskazywania drogi, motywowania, zarażania pasją. Przygotowuje także Eryka na rozstanie i daje mu siłę, by potrafił żyć sam, odwagę, by umiał podjąć wyzwania. Uczy go wytrwałości i tego, że mistrzostwo nie bierze się z powietrza, ale wymaga ćwiczeń i czasami samozaparcia. 

Barbara Kosmowska w swojej opowieści przeprowadza dziecko przez smutek i żal po rozstaniu, ale uczy także, że wspomnienia i wspólne pasje mogą koić rozpacz. Eryk ma ogromną wyobraźnię, która pomaga mu uporać się z pustką. Autorka pokazuje, że siłę można czerpać ze wspomnień, gdy zabraknie już dorosłego, który dawał wsparcie. Mamo, nie chcę, żeby ona umarła — szepnął mój Starszy — czemu książki muszą kończyć się źle? Ta książka nie kończy się źle, mimo iż Babcia Malutka umiera. Nie ma tutaj wielkiej rozpaczy i wielkiego krzyku. Jest zwykły smutek i ból, ale także rozpoznanie, że siła drzemie w nas samych. I że warto korzystać z wiedzy i doświadczeń, które przekazali nam inni.

Książka jest cudownie zilustrowana przez Emilię Dziubak. Jej ilustracje wydają się pełne światła, są jak przesiąknięte blaskiem. Nawet gdy są ciemne, promieniują i bije z nich ogromna miłość do wnuczka i wielkie ciepło. Cudowne są na tych ilustracjach ziółka, aż chciałoby się wskoczyć na obrazek (chłopcy się posprzeczali, który ładniejszy: jeden wolałby na łąkę, drugi do domku  na drzewie). Zajrzyjcie do „Ładnego ziółka” — ta książka daje dzieciom siłę, nawet jeśli w ich oczach na chwilę pojawią się łzy.

 

Barbara Kosmowska, Ładne ziółko, il. Emilia Dziubak, Wydawnictwo Literatura 2016