Bardzo feministyczna książka

Kto nie zna takich historii? Rodzina jedzie na wakacje: tato czyta gazetę, dzieci bawią się na podwórku, a mama? Mama gotuje, pierze, ścieli łóżka, robi zakupy itd. Wiele jest takich mam i wiele rodzin w ten sposób spędza wakacje. I właśnie w taki sposób spędza wakacje Ulf w książce Ulfa Starka „Jak mama została Indianką” wydanej przez Zakamarki.

 

Do pewnego momentu wszystko dzieje się według schematu. Ale jednego dnia Ulf postanowił pobawić się w Indian. Przebrany przywędrował do kuchni, w której mama smażyła kotlety:
— Ciągle jesteś Indianinem?
— Tak — odparłem. — Jestem Małą Cichą Stopą. A ty?
— Ja jestem Wielką Smutną Spalenizną — westchnęła i przewróciła kotlet na patelni. — Ja być wakacyjny niewolnik bladych twarzy.
— W takim razie uwolnię Cię — powiedziałem (..)
I Ulf uwolnił mamę, choć później był trochę przestraszony jej przemianą.
Nie chcę streszczać książki, żeby nie odbierać innym przyjemności jej przeczytania. Jest zabawna, mądra i przewrotna. Do tego piękne ilustracje Matiego Leppa.

 

Warto pamiętać, że nawet najbardziej zapracowanej mamie potrzebna jest chwila oddechu i niczym nieskrępowanej wolności. Potem można znowu na jakiś czas wrócić do smażenia kotletów.

PS. To mój mąż nazywa tę bajkę „bardzo feministyczną książką”. I oby było ich więcej.